O takim tytule swojej drugiej książki (wcześniejsza to "Spalić paszport") myślał o. Bogusław "Kalungi" Dąbrowski OFMConv, który 19 lat spędził w Ugandzie. Ostatecznie, jak przyznaje, to oddech stał się słowem kluczem.
Uganda ponownie otworzyła w poniedziałek szkoły. Lockdown edukacyjny trwał praktycznie dwa lata, od czasu wprowadzenia go w marcu 2020 r. Część dzieci może nie wrócić do szkół.
Jest największe w Afryce. Otaczają je Tanzania, Kenia i Uganda. Świat zna je jako Jezioro Wiktorii. Miejscowi nazywają je po swojemu. Wielka, nieskończona woda.
Na Łotwie daleko do entuzjazmu przed papieską wizytą. – Ludzie nie są zainteresowani. Ale wierzymy, że Franciszek ich poruszy – mówi Ieve Liede, redaktor katolickiej gazety „Nāc”.
Siedzą nawet na podłodze, często nie mają zeszytów ani książek. Do szkoły maszerują czasem aż 10 kilometrów. Chcą się uczyć.
Codziennie coś nowego. Malownicze wschody i zachody słońca, inne w różnych miejscach świata. Spotkania z fantastycznymi ludźmi i nieziemskie widoki.
Droga do nowego świata, w którym trzeba wyjść na scenę, uwierzyć w siebie. To jak głęboki nieznany ocean, na który się wypływa.
W Ugandzie trwa pora deszczowa. Od siódmej rano potężnym land cruiserem jechaliśmy w stronę Bidibidi, największego w Ugandzie obozu dla uchodźców.
Nie tylko bajeczne safari w parku Serengeti, ośnieżone szczyty Kilimandżaro czy malowniczy Zanzibar. Tanzania to też albinosi, którym zagrażają czarownicy.
Pochodzi z Krakowa. Mieszka w Peru, w indiańskiej wiosce, już 37 lat. I wcale się nie poświęciła.