Film jakich wiele? Być może na pierwszy rzut oka.
W takim stanie, tak właśnie dziś żyjemy...
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Nie da rady. Jakbym tego tematu nie próbował ugryźć, znosi mnie felietonowo na inne strony.
Czyli kino katastroficzne bez katastrofy. Bo przecież się udało. Samolot wylądował, bezpiecznie wodował i, co ciekawe, tu dopiero zaczyna się film.
Czyli być lobbystą. Jak to właściwie jest?
Coś jak te freak fighty, walki „celebrytów”, tylko że… do czytania?
Czyli dreszczowiec jak się patrzy. A przy tym film znacząco poszerzający ramy gatunku. Mówiący o czymś innym. Ważniejszym. O czym?
Tak mi się jakoś skojarzyło. Przypomniało.
Chyba najlepszy, jak dotąd, film Macieja Pieprzycy. Najbardziej poruszający i na bardzo ważny temat.