Czyli po co ekranizować czytadło?
A ta wraca i wraca. Przynajmniej nam - w domowym zaciszu.
Czyli… „Odyseja” na ekranie? Tylko Odyseusza brak.
Oczywiście podrzucona do oglądania przez algorytm. Sama się zaproponowała, po skończeniu poprzedniego filmu.
Ledwo człowiek skończy pisać, opublikuje, a już pojawia się w sieci coś, co też (i to koniecznie!) powinno się w takim tekście znaleźć.
Czyżby kino rzeczywiście się skończyło?
W wielu religiach zwierzę nie tylko święte, ale wręcz żywe, chodzące numinosum.
Piszą? Chyba już nie bardzo. Ale może da się to zmienić?
A może raczej „Gwiozdy”? Przeca to film ło naszych synkach! ;)
Szykuje się trzeci w tym roku pobyt w szpitalu. Przyjęcie pilne i szybkie. W połowie grudnia…