Centrum Pasterskie w Koniakowie stanowi jedną z najnowszych atrakcji turystycznych beskidzkiej Trójwsi. Przyciąga gości. Tu można nie tylko spróbować owczego sera, ale i dowiedzieć się, jak powstaje. Ośrodek jest jednak czymś więcej: gromadzi skarby przeszłości i staje się prawdziwym centrum karpackiego dziedzictwa.
O tym, jak (rodzinna) równość do bacówki zawitała. I nie wywieje jej nawet halny.
W Koniakowie na Ochodzitej, zgodnie z tradycją, odbyło się mieszanie owiec. Stado już kolejny rok na wypas poprowadził baca Piotr Kohut. Przed wyjściem na tegoroczny wypas pobłogosławił je proboszcz ks. kan. Krzysztof Pacyga. Nie zabrakło dźwięku trombity i tradycyjnych pasterskich obrzędów. Z powodu pandemii nie było jednak tłumów turystów i uroczystego przemarszu z owcami przez Koniaków.
Nie ma piękniejszego widoku niż cioban (baca) prowadzący stado owiec na karpackiej połoninie. I nie ma chyba cięższej harówki niż jego praca.
Muszę dbać o owce, zeby się nie zgubiły, ale pięknie do domu wróciły – mówi baca Tadeusz Szczechowicz. – Jak mam ich 500, kazdo tak samo wazno. I tydzień szukam jednej, jak odejdzie od stada.