Zbrodnia bez kary
Grudzień ’70. Nigdy nie zapomnimy tego dnia. Milicyjna nyska zatrzymała się obok nas. Błagałyśmy z matką o pomoc. Z wnętrza dobiegł tylko przeraźliwy rechot zomowców. Bijący od nich odór alkoholu powalał. Drzwi zatrzasnęły się, auto odjechało – wspomina siostra Mariana Sawicza.