16 listopada pójdziemy do urn, by wybrać gospodarzy naszych miast, gmin, powiatów i sejmików. To sprawa odpowiedzialności za to, co swojskie.
Wiele się słyszy o duszpasterstwie parafialnym, o modnej nowej ewangelizacji. O misjach mówi się niewiele. Ciekawe dlaczego, skoro Kościołowi, czyli nam wszystkim, wychodzą one najlepiej.
W ostatnich dniach wędrujący obraz Jezusa Miłosiernego zatoczył koło. Nawiedzenia w dekanacie Bochnia-Zachód zaczęły i zakończyły się w tym salinarnym mieście.
II wojna światowa. W czwartkowym wydaniu z 31 sierpnia „Ilustrowany Kuryer Codzienny” zapewniał, prezentując fotografie z dzielnymi artylerzystami i lotnikami, że: „działa artylerii zmotoryzowanej lawiną żelaza powitają wroga”. „Gazeta Lwowska” informowała zaś o przemysłowcach i kupcach dostarczających bezpłatnie narzędzia do kopania rowów.
Spotkanie z Jezusem Miłosiernym odbyło się 28 i 29 sierpnia.
Komisja Europejska i Ministerstwo Rolnictwa ugięły się pod presją producentów tradycyjnych wędlin.
Małe dzieci machające chorągiewkami Jezusowi Miłosiernemu na trasie przejazdu, starsi, chorzy wychodzący „do drogi” po ulotną chwilę spotkania – to wymowne obrazki z nawiedzenia w dekanacie czchowskim.
To było prawie 40 lat temu. Ale tamte obrazy wróciły.
Do Matki Bożej Tuchowskiej przybyli 3 lipca m.in. rolnicy i członkowie Akcji Katolickiej.
Dzień i noc w parafiach dekanatu trwały modlitwy przed obrazem Jezusa Miłosiernego.