Kościoły to nie uzdrowiska, choć Jezus w świątyniach uzdrawia.
To wyjątkowe określenie, jedyny raz użyte w Biblii, kojarzy mi się z jedynym w swoim rodzaju kwitnięciem śliwy z Bra.
Któż z nas nie czuje się pustym, zrozpaczonym, bezsensownym, więźniem losu?
Prawdopodobnie Jezus, nazywając się dobrym pasterzem, zastosował prowokującą grę słów, która wiele dała do myślenia słuchaczom. Roeh i raah – pasterz i zły – te słowa brzmią podobnie, ale znaczą zupełnie coś innego.
Czyli rzecz o religii i popkulturze.
Musimy dać Duchowi szansę, by nas objął przynależeniem wiary.
Ten świat jest obczyzną, a nie ojczyzną.