Są tany różne
Dziś karnawał cały rok. Co któryś delikwent nogą o poranku powłóczy, powietrze płytko w płuca łapie, gardło przelewa kranówką. Co któraś panna z resztką czerwieni na ustach czeka na pierwszy tramwaj. Wiosna to czy lato, jesień albo zima. Ktoś gdzieś celebruje coś. Codziennie. Kalendarz liturgiczny nie organizuje już życia wielkich miast. Uogólnienie to, ale oparte na faktach. Każda noc udowadnia, każdy poranek obnaża.