Jakiś czas temu byłem świadkiem wyznania, które mną wstrząsnęło. Otóż wykształcony młody mężczyzna powiedział, że gdyby ludzie dowiedzieli się wszystkiego o wierze, to gromadnie odeszliby z Kościoła.
Co odróżnia chrześcijaństwo od innych religii? Odpowiedź na to pytanie zawsze była ważna, ale odkąd Polacy gromadnie zaczęli jeździć po świecie, stała się jeszcze bardziej konieczna.
Redaktorzy „Gazety Polskiej” zarzucili Księdzu Arcybiskupowi Stanisławowi Wielgusowi współpracę z peerelowską Służbą Bezpieczeństwa. W opinii wielu komentatorów artykuł złamał podstawowe standardy dziennikarskie.
Kiedy w ostatnią niedzielę brali Państwo do rąk „Gościa Niedzielnego”, nie można w nim było znaleźć odpowiedzi na dziesiątki pytań i wątpliwości, jakie pojawiły się wokół sprawy nowego metropolity warszawskiego.
Ks. Marek Gancarczyk: Jakie są przyczyny tak bolesnych doświadczeń Kościoła w Polsce w ostatnich dniach?
Ks. Marek Gancarczyk: Co Kościół przede wszystkim powinien zrobić w tym trudnym momencie?
W ostatnich kilku tygodniach pod adresem nas, ludzi Kościoła, padło wiele gorzkich słów: zgorszenie, kryzys, dramat, grzech, niewierność. Trzeba przyznać, że często były to słowa prawdziwe.
W jednej ze stacji telewizyjnych pokazywany był program pod tytułem „Nie do wiary”. Jedynym wiarygodnym elementem tego programu był tytuł. Chyba wszystko, co można tam było zobaczyć, to były bzdury. Prawdziwy był tylko tytuł.
Bzdury zawsze miały się dobrze. W każdym czasie i pod każdą szerokością geograficzną pleniły się jak zielsko.
Dzieciom. Ta wojna potrzebna jest dzieciom, przede wszystkim dzieciom jeszcze nienarodzonym. W czym rzecz?