Czyli roczne podsumowania w kulturze czas zacząć.
Czyli musical jakiego jeszcze nie było.
Pierwsze kartki z życzeniami świątecznymi już powsuwane za szyby byfyja. Kolejne pewnie w drodze. Listonoszka dzwoni do nas codziennie – filatelista lubi to.
Lat już piętnaście?
Film biblijny jak się patrzy. Choć specyficzny. Kameralny, niskobudżetowy... XXI wiek przyzwyczaił nas do tego rodzaju produkcji.
Czyli religia typu „open source”.
Czyli druga strona medalu wg. Clinta Eastwooda.
Coś jak „Hej kolęda, kolęda”? Ano nie do końca.
Bo trochę jakby podróż w czasie. Powrót do przeszłości, której niby już nie ma, ale jednak trochę jest. Bo co jakiś czas wraca, ale… po kolei.
Kino wojenne? Teoretycznie. Bo to przecież film znacznie wykraczający poza ramy tego popularnego gatunku.