Sztuka i legenda. Siedzi, jakby zupełnie nieobecny, z wyrazem smutnej rezygnacji. Czeka, aż postawią krzyż, na którym niebawem przyjdzie mu umrzeć.
Każdy wiekowy obiekt ma swoje tajemnice. Podobno w sanktuarium w Ratowie nocą można usłyszeć płacz. Do dzisiaj też przechowywana jest tu deska z odciśniętym sandałem mnisim związana z dawną tragedią, gdy jeden zakonnik zabił drugiego. Tyle legendy, które nadają koloryt temu miejscu, trochę zapomnianemu. Warto tu zajrzeć nie tylko z okazji odpustu.
Odwracanie się plecami do swojej historii, tradycji, obyczaju, to jest to samo, co być rośliną i odciąć sobie jeden z korzeni.
Handel w supermarketach szczególnie razi w niedziele. Drzwi osiedlowych sklepów w dni świąteczne także bywają otwarte, a denerwują mniej.
Wiekowe drzewa i kwitnące krzewy wiosną otacza dywan zawilców wyścielających bielą cały stok, od pałacu w górę. A na szczycie wzgórza majestatycznie stoi niezwykły kościół z czerwonej cegły, kryjący w sobie nie tylko bogactwo historycznych zdarzeń, ale przede wszystkim kalejdoskop ludzkich uczuć i dramatów.
To najstarsza tego typu placówka w Polsce.
Nie przyszedłem, aby mi służono, lecz żeby służyć – umieścił w swoim biskupim zawołaniu.
Wieczny turysta, z nieodłącznym plecakiem. Wysoki, nieco zgarbiony, w okularach. Urodzony w końcu lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, jako ostatni z pięciorga rodzeństwa. Od dzieciństwa podwórkowy łazik.
O krainie Pana Boga, żonie i dumie z synów mówi Aleksander Kogut z Krosnowic.
Przy okazji remontu wieży kościoła w Nakle Śląskim znaleziono tubę z dokumentami, umieszczonymi tam prawie 120 lat temu. – Przeszedł po nas dreszczyk emocji – opowiada ks. proboszcz Eugeniusz Bill, który chce świątyni przywrócić pierwotny blask.