Pewien człowiek odmalowywał nagrobne tabliczki. Robił to bez niczyjego polecenia czy prośby.
Ilekroć zbliża się wspomnienie świętego Maksymiliana, zaczynam sobie zadawać pytania o rzeczy najważniejsze.
Coś mi się jak przez mgłę przypomina, że w czasach słusznie minionych ludzie wielkim szacunkiem obdarzali towary nazywane „eksportowymi”.
To było dawno temu, kiedy internet jeszcze raczkował, a katolickie fora służące wymianie myśli dopiero się rodziły.
Wakacyjne wyjazdy sprawiają, że nie zawsze mamy możliwość uczestniczenia w niedzielnej czy świątecznej Eucharystii. Czy to oznacza, że automatycznie skazani jesteśmy na popełnienie grzechu ciężkiego?
Najlepszym sposobem pocieszenia drugiego człowieka jest nauczyć go kochać Boga.
Drogi Czytelniku, posyłam Ci pocztówkę z wakacji. A właściwie kilka pocztówek, bo mało kto dzisiaj to jeszcze robi… Są to widokówki z pewnego kraju na zachodzie Europy.
Kobieta w wieku nieokreślonym, w poszarpanych, brudnych ubraniach stoi w kolejce do kasy w restauracji typu „nałóż, co chcesz, i zważ”.
Od dawna noszę się z zamiarem zapisania refleksji na jego temat.
Brak szacunku można okazać rozmaicie.