Między szopką a bombkami
– Odbieram to jak zderzenie dwóch światów, które się przenikają i mają wspólny mianownik. Bo z jednej strony kiermasze wyglądają jak z amerykańskiego filmu, a z drugiej produkty, przedmioty z nich trafiają na stół – ten wyjątkowy, świąteczny, rodzinny, w którym cisza, pokój i radość są najważniejsze – mówi Aleksandra Goźlińska z Miedniewic.