Ciężkie kłosy zbóż, piękne kwiaty i różnokolorowe warzywa niesiono w jedynym etnograficznym korowodzie dożynkowym w Warszawie.
Kłosy, wieńce, kwiaty i pachnący bochen chleba. Plon, niesiemy plon...
Jak każe obyczaj, rolnicy, rozpoczynając dożynkowe święto, przynieśli do kościoła płody ziemi splecione w wieńce. W nich kłosy z ziarnami wszystkich zbóż.
Warsztaty taneczne i parzenia herbaty, koncert Bovskiej i Owcy, rękodzieło i słodkości, a dla dzieci czytanie legend i zabawy przy muzyce. Dobiegł końca jarmark dominikański. Trwa nowenna do św. Jacka.
- Polacy, jak wiemy, zdali egzamin. Wsparci Bożą pomocą, wywalczyli niepodległość - powiedział w homilii ks. prał. Edward Poniewierski, kanclerz radomskiej kurii.
Bp Adam Odzimek dziękował rolnikom za trud ich pracy, za zebrane ziarna zbóż i za chleb, który możemy spożywać. - To z tego ziarna robi się hostie - przypomniał.
- Tylko ten, kto dzieli się obfitością zbiorów jest bogaty przed Bogiem - mówił w czasie dożynek diecezjalnych bp Rudolf Pierskała.
Rolnicy, kapłani, przedstawiciele władz samorządowych i parlamentarzyści podczas dożynkowej Eucharystii w Strumieniu podziękowali Bogu za tegoroczne zbiory.
Przełom sierpnia i września to czas dożynek, czyli podziękowań za zebrane plony. Obrzęd ten od XV w., był ściśle powiązany z kulturą chrześcijańską. - Zawsze zaczynał się Mszą św. w kościele - mówi dr Halina Stachyra, kustosz dyplomowany Muzeum Wsi Lubelskiej.
Od 200 lat obraz Matki Bożej przyciąga tu rzesze wiernych. O jego pięknie pisał ks. Jan Twardowski: „Matko Świętej Rodziny z ptakami u nóg z dwiema wisienkami, módl się za nami”.