Bóg nie wymaga ślepego zaufania. Nie boi się pytań. Pozwala się doświadczyć.
Chciałabym, Ojcze, tak właśnie przeżywać moją codzienność: wszystko, co mam, wszystko, co mnie stanowi, wszystko, co mam zamiar zrobić – przynosić Tobie i Tobie przedstawiać.
Nie jesteśmy po to, by innym zagradzać drogę do zbawienia, ale by im je nieść.
Apostoł mówi o prorokach, pasterzach, nauczycielach... Czy stawiano pytania: dlaczego właśnie ON ma nauczać? W czym jest lepszy? Czy jest lepszy? Gołym okiem widać, że nie!
To wszystko, co wydarzyło się w życiu Józefa i jego Małżonki i w życiu tych, którzy ich poprzedzili miało sens. Ludzkie decyzje tego sensu nie przekreśliły.
Ale... gdzie jest Jego królestwo? Jak wygląda jego panowanie?
Dla Boga bardziej niż argument ze sprawiedliwości liczy się co innego: potrzeba człowieka.
Możemy sobie życie pozawiązywać w sposób pozornie nie do rozwikłania. Ale dla Niego nie ma sytuacji nie do rozwikłania.
Czasem trudno nam zobaczyć Boga wprost. Przesłaniają Go doświadczenia, rany, ból. Czasem można Go zobaczyć tylko w twarzy człowieka, który z Nim się spotkał.
Każdy może mówić tak, jakby miał władzę. Pytanie, czy ma ją naprawdę? Czy pochodzi od Boga? Skąd mieliby to poznać?