Ćwierć wieku to dużo i mało zarazem. Jedno pokolenie rodziców i dzieci zdoła zamienić się miejscami z kolejnym, krótkotrwała moda ma szansę przeminąć i narodzić się nowa.
Interpelację w sprawie japońskich piesków shiba inu można by uznać za rodzaj wypadku przy pracy, gdyby nie to, że był to raczej wypadek na skutek unikania pracy, czyli – być może – lenistwa.
Było to dobrych parę lat temu, gdy jeden z moich przyjaciół na pytanie, co go tak martwi, odpowiedział, że rozmowa z córką. Nastolatka zapytana, co chciałaby robić w przyszłości, odpowiedziała, że chciałaby zostać… influencerką.
Giordano Bruno Guerri, znany włoski dziennikarz, odbył swego czasu dość specyficzną pielgrzymkę po włoskich kościołach. Klękał u kratek konfesjonału, wymieniał grzechy, najczęściej te owiane nimbem wyjątkowości, i nagrywał to, co ksiądz miał mu do powiedzenia.
Dopóki jesteśmy z krwi i kości, stworzeni z prochu, doświadczeni upadkiem prarodzica Adama, niedoskonałość musi nam towarzyszyć, a nasza samoświadomość w tej kwestii ma walor ubogacający.
Odczuwanie i celebrowanie wewnętrznej jedności z tymi, którzy już zmarli, jest czymś bardzo naturalnym i przynależy do podstawowych odruchów ludzkich.
Źle jest, jeżeli w naszej konfrontacji z grzechami uznajemy konieczność zrobienia ich listy, czasem w szyku od najcięższego do najlżejszego, po czym przedstawiamy je Bogu w relacji przypominającej raczej transakcję niż spotkanie dwóch kochających się osób.
O filmie „Strefa interesów” powiedziano i napisano już wszystko, ale głosy podziwu dla jego twórców nie milkną.
„Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku” Jr 20, 10
Nie ulega wątpliwości, że w Munkeby Mariakloster, półtora kilometra od XII-wiecznych ruin pierwszego klasztoru, Król nie śpi. Żyje i działa, choć niejako z ukrycia.