Kalendarium uroczystości jubileuszowych.
Przez diecezję łowicką od kilku tygodni wiodą szlaki pielgrzymkowe. Wszędzie tam, gdzie pielgrzymi zatrzymują się na odpoczynek czy nocleg, mogą liczyć na otwartość i gościnność diecezjan.
Przez dziewięć dni pokonali trasę od grobu założyciela Zgromadzenia Księży Marianów do miejsca, gdzie zostanie on wyniesiony na ołtarze.
Na Górnym Śląsku zmieniło się niemal wszystko, ale tradycja pielgrzymowania do Piekar pozostała.
– Męczę się, gdy stoję w miejscu, nic nie robię, a tu wędruję, podziwiam świat, pogłębiam swoje relacje z Panem Bogiem, a do tego obok mam ludzi, którzy są jak rodzina – mówi Ewa Pawłowska.
– Mam duszę wędrowca. Pielgrzymki to moja ulubiona forma modlitwy. Ta do Miedniewic jest pierwszą, na którą chodziłam jeszcze z moimi rodzicami. Nie potrafię zliczyć, ile razy tu byłam. Pielgrzymując, czuję, że idę do domu – mówi pani Dorota ze Skierniewic.
Na pątniczym szlaku. Już nie tylko w sierpniu i nie tylko na Jasną Górę idą co roku dziesiątki tysięcy warszawian. W dodatku nie tylko idą, ale też jadą: na rolkach lub rowerach.
Przez naszą diecezję szli do Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski pątnicy, których w tym roku z Góry Kalwarii wyszło ponad 70. Pielgrzymowali pod hasłem: „Bóg bogaty w miłosierdzie”.
Z rolkami jest jak z modlitwą: żeby osiągnąć cel, trzeba pochylić się do przodu i dobrze ugiąć kolana. Dlaczego tak wiele osób chce do Częstochowy pielgrzymować w ten sposób?
Już po raz szósty na Jasną Górę wyruszyli z Przasnysza pątnicy na rowerach.