W siedemdziesiątym którymś roku, na zimowisku w Warszawie, pani Anna zadała nam „retoryczne” pytanie, czy chcielibyśmy pójść do Teatru Polskiego na przedstawienie czy do kina.
W parafii rozstrzygnięto konkurs na szopkę bożonarodzeniową. W czasach - wydawałoby się - coraz trudniejszych dla takiej aktywności konkurs, o dziwo, się rozwija.
Czy był tu szpital polowy, zorganizowany po klęsce w bitwie pod Ostrołęką? A może wojak padł w trakcie odwrotu naszych wojsk po kapitulacji Warszawy? To niektóre z pytań rodzących się nad grobem powstańca z powstania listopadowego.
– Zbyszek był takim człowiekiem, jakich mało jest we współczesnym świecie. Dobroć od niego wręcz biła. Był też takim człowiekiem, który – gdy spotyka się go po raz pierwszy – wydaje się najbliższą osobą na świecie – wspomina Zbigniewa Wodeckiego Anna Dymna.
Prawie 80 osób wzięło udział w Rodzinnych Warsztatach Ozdób Choinkowych, które odbyły się w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Stalowej Woli.
Zajmują eksponowane stanowiska. Pracują z pasją. Kierują zespołami ludzi. Kościół ufa im i zachęca do rozwoju. Poprosiliśmy trzy z nich, żeby opowiedziały o swojej karierze w kościelnych firmach.
Pani Marcie przyśniło się, żeby chorującemu ojcu nosić wodę ze źródełka św. Stanisława przez cały tygodniowy odpust ku jego czci. I święty zadziałał.
Tutaj pełnosprawni i niepełnosprawni umysłowo wzajemnie uczą się od siebie tego, co w życiu jest najważniejsze.
Sadza, trujące dymy, niebezpieczna wspinaczka. Piękne widoki, satysfakcja, radość z powrotu do domu. Oto blaski i cienie zawodu kominiarza. A może tak naprawdę w tej historii chodzi o coś jeszcze?
Duchowość. Sadza, trujące dymy, niebezpieczna wspinaczka. Piękne widoki, satysfakcja, radość z powrotu do domu. Oto blaski i cienie zawodu kominiarza. A może tak naprawdę w tej historii chodzi o coś jeszcze?