Na kołobrzeską plażę wrócił najbardziej efektowny punkt obchodów rocznicy walk o miasto.
To opowieść o trudnych, niejednoznacznych wyborach i ludzkich losach rozjechanych przez koła wielkiej historii. Jej scenariusz napisało samo życie, a główna postać przez dziesięciolecia mieszkała w Koszalinie.
Była skromną emerytką. W kawalerce na szczecińskim osiedlu zapisywała skrupulatnie wszystko, co powiedział jej Jezus. Jej duchowe dzienniki biją rekordy popularności.
- Eucharystia i gest służby istnieją w Kościele obok siebie. Służba dotyka naszej pokory. Bez niej nie wyjdziemy do drugiego człowieka i wiara się tu skończy, w murach kościoła, w przestrzeni pięknej liturgii. Chrześcijaństwo bez wzajemnej miłości nie istnieje - przypominał bp Krzysztof Zadarko w koszalińskiej katedrze.
- Świętowanie to nie obowiązkowa wizyta w kościele, ale czas spędzony z tymi, którzy są nam bliscy – przekonują parafianie z Gwieździna.
W wielkanocny poniedziałek na sportowo i teatralnie mieszkańcy Białogardu dzielili się z sąsiadami paschalną radością i prawdą o zmartwychwstaniu Jezusa.
Była skromną emerytką. W kawalerce na szczecińskim osiedlu zapisywała skrupulatnie wszystko, co powiedział jej Jezus.
To opowieść o trudnych, niejednoznacznych wyborach i ludzkich losach rozjechanych przez koła wielkiej historii. Jej scenariusz napisało samo życie, a bohaterka przez dziesięciolecia mieszkała w Koszalinie.
Do dzisiaj znany jest tylko garstce specjalistów i entuzjastów. Choć swoje dzieła sygnował przydomkiem Colbergensis, niewielu współczesnych kołobrzeżan o nim słyszało.
– Nie będę się modlił o wasze matury. Jeżeli się nie nauczysz – nie zdasz. I nie róbmy z Pana Boga czarodzieja. Będę modlił się o to, abyście idąc przez życie, wiedzieli, kim macie być – usłyszeli młodzi z diecezji na Jasnej Górze.