Miał 12 lat, kiedy powiedział mamie, że marzy mu się, żeby mieszkać na bezludnej wyspie, polować, łowić ryby... Z dziecięcych marzeń nie spełniła się tylko „bezludność”.
Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim... (Flp 3,8-9)