W Łążku Garncarskim ruszyła szkółka w której młodzi mogą nauczyć się niełatwej sztuki tworzenia w glinie. To okazja do powrotu do chlubnej tradycji ojców.
Do tej roboty trzeba serca jak dzwon. Trzeba też gliny, kamertonu, starej krowy, cegieł i ludzkich włosów. No i trzeba być facetem. Twardym jak spiż.
– Te warsztaty uświadomiły mi, że Bóg ma wielki talent. Bo Jemu od razu, bez marnowania gliny, udało się stworzyć człowieka – śmieje się Karolina Potrzebska, uczennica III klasy gimnazjum.
Co uprawia Papież? To najbardziej interesuje dzieci. Siedzimy w domu z drewnianych pali oblepionych gliną. Żeby przeżyć, trzeba uprawiać. Tak postrzegają świat mieszkańcy Rwandy.
Jedni po lekcjach chodzą na angielski i tenis. Inni lepią z gliny, szyją bądź się wspinają. Wszyscy, zdaniem psychologów, odkrywają samych siebie i świat w nowy sposób.
Pasja. W glinie tworzy, odkąd skończył 16 lat. Profesjonalnie zajmuje się tym już lat przeszło 20. Piotr Skiba, garncarz z Jadwisina na Lubelszczyźnie, znany jest w całym kraju.
Ściany w kaplicy pw. Miłosierdzia Bożego w Warninie już nie są puste. Dzieci z miejscowego Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego ozdobiły je 14 ceramicznymi stacjami drogi krzyżowej.
Choć z edukacją regionalną nie jest u nas najlepiej, książek o Śląsku i Ślązakach z roku na rok przybywa.
W miejscu, gdzie 2 tys. lat temu wytapiano żelazo, powstała starożytna wioska. Można tutaj z bliska poznać tajniki starożytnego hutnictwa, a w odtworzonych starych chatach – ulepić garnek z gliny lub utkać płótno.