Alleluja i do przodu! Z uśmiechem na ustach i radością w sercu! Z rozwianym anielskim włosem i szerokimi perspektywami, które się otwierają! Czy nie tak myślimy często o świętości?
Ot i mamy dzisiaj ciekawostkę hagiograficzną.
Pisała na kolanach, by otrzymać światło Ducha Świętego. Karmelitanka, mistyczka i… pianistka – będzie ogłoszona świętą.
Wraz z nowym rokiem w naszych sercach pojawia się nadzieja. Nadzieja ta przybiera często postać planów, które postaramy się w nadchodzących 12 miesiącach zrealizować.
Kobieta, którą dzisiaj wspominamy, z całą pewnością nie była tuzinkowa. To znaczy początkowo była zupełnie zwyczajną węgierską królewną, której zaręczyny z synem landgrafa Turyngii nie budziły żadnej sensacji.
Owa portugalska królowa została wyniesiona do chwały ołtarzy jako anioł.
Kiedy dziewczynki w przedszkolu marzą o tym by zostać królewnami zwykle ich królewska przyszłość maluje się na różowo.
Elżbieta urodziła się w 1207 r. w Bratysławie jako trzecie dziecko Andrzeja II, króla Węgier, i Gertrudy, siostry św. Jadwigi Śląskiej.
„Dwa razy dziennie (…) odwiedzała chorych.