Harcerze świdniccy zgromadzili się na cmentarzu przy ul. Brzozowej, aby upamiętnić zmarłych harcerzy i instruktorów.
Sześćdziesiąt lat temu pątnicy pokonali komunę. Władze chciały zakazać pielgrzymki, ale ocalił ją brzozowy krzyż.
W przeddzień Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych na „Łączce” stanęły brzozowe krzyże upamiętniające zidentyfikowane ofiary systemu komunistycznego.
Tłumy wiernych wraz z duchownymi pożegnały zmarłego kapłana i odprowadziły na miejsce spoczynku przy ul. Brzozowej.
Bp Stanisław Salaterski bierzmował młodych z miejscowej parafii, a także z Brzozowej, Dzierżanin, Gródka n. Dunajcem, Filipowic, Paleśnicy i Podola.
Na cmentarzu Rakowickim w Krakowie postawiono nowy krzyż brzozowy na wspólnym grobie księdza jezuity Władysława Gurgacza, kapelana Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej.
- Coś mi tu nie pasuje - powiedział młody podchmielony człowiek, wychodząc z pubu na olsztyńskiej starówce. Akurat chodnikiem szedł harcerz niosący brzozowy krzyż.
Około 200 panów wzięło udział w Drodze Krzyżowej na trasie Stalowa Wola–Nisko. Przemaszerowali blisko 10 km, niosąc na zmianę brzozowy krzyż.
Najpierw z brzozowych pni zbudowano szubienicę. Stanęła na placu radomskiej Fabryki Broni. 14 października 1942 r. spędzono tu pracowników oraz ludność schwytaną w łapankach...
Największym potencjałem tego miejsca są mieszkańcy, a atutem piękno otaczającej przyrody. Obchodząca w tym roku 800 lat istnienia Brzozowa ma się czym pochwalić.