Od kilku lat omija mnie święcenie pokarmów wielkanocnych w Wielką Sobotę, ale księża mówią, że w tym roku frekwencja na święconce była raczej przedpandemiczna.
Rozmawiałem ostatnio z dyrektorem jednej ze szkół, która nosi imię św. Jana Pawła II. Nie jest mu łatwo – temu dyrektorowi oczywiście, a nie Janowi Pawłowi II, który patrzy na to wszystko z niebiańskiego dystansu.
Znów będzie o tym samym: o teologii.
- Ostatnio myślimy o Kościele przede wszystkim w kategoriach instytucjonalnych. I Kościół jako instytucja wydaje się przeszkodą w wierze w Boga albo czymś, co przynajmniej utrudnia wiarę w Boga. Jak wyjść z tego klinczu, mając w perspektywie hasło tego roku duszpasterskiego: "Wierzę w Kościół"? - pyta ks. Andrzej Draguła.
Tak się złożyło, że w ostatnim czasie odprawiałem Msze Święte wieczorne, koncelebrując w różnych parafiach naszej diecezji. Wszędzie głoszone były krótkie homilie.
To jak one się w końcu nazywają: prezenterki czy precenterki? – pada w rozmowie pytanie. Ani tak, ani tak. To precentorki, choć trzeba przyznać, że element prezencji czy prezentacji jest w wypełnianiu tej funkcji obecny.
W październiku uprawiam churching różańcowy.
To będzie tekst reklamowy albo próba namowy. Do czego? Do studiowania teologii.
Nieodłącznym elementem niegdysiejszych odpustów parafialnych były stragany, na których można było kupić pistolety na korki, kapiszony, grającego glinianego kogucika, wiatraczek – absolutna konieczność – i trocinowe jojo na gumce.
W archikatedrze wrocławskiej 11 czerwca odbyła się beatyfikacja s. Marii Paschalis Jahn i jej dziewięciu towarzyszek ze Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety, które zginęły śmiercią męczeńską z rąk żołnierzy Armii Czerwonej w różnych miejscach i okolicznościach, w okresie od lutego do maja 1945 r.