W niedzielę 5 czerwca obchodzony będzie już czwarty Dzień Dziękczynienia. To okazja, by przypomnieć sobie, jak wielkie znaczenie ma proste słowo „dziękuję”.
W pożółkłym brewiarzu kard. Stefana Wyszyńskiego były dwie kartki. Na jednej miał zapisane nazwiska wszystkich księży, którzy odeszli z kapłaństwa. Na drugiej – nazwisko swego prześladowcy: Bolesława Bieruta. „Codziennie się za nich modlę” – mówił
23 maja ogłoszono kolejny komunikat o stanie zdrowia Prymasa. Komisja lekarska stwierdzała w nim, iż stan zdrowia uległ poważnemu pogorszeniu.
Jak twierdzą ci, którzy byli przy Prymasie do końca, po zamachu na Papieża nie miał on już żadnych wątpliwości, że umiera. Ale nie bał się śmierci.
„Wszystko już nabiera barw świątecznych, drzewa przyozdabiają się w zieleń, magnolia rozwija swe pączki. A pasterz Miasta w łóżku”.
Za tydzień przy grobie prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie odbędą się uroczyste obchody 30. rocznicy jego śmierci
Stefan nigdy nie lubił luksusu – wspominała jego rodzona siostra Janina. – Najbardziej szczęśliwy był wtedy, gdy miał w teczce brewiarz i jedną zmianę bielizny, a w kieszeni różaniec. Nie przywiązywał wagi do stroju.
Życiowe credo Prymasa Tysiąclecia streszcza Społeczna Krucjata Miłości, w której przypominał: „Szanuj każdego człowieka, bo Chrystus w nim żyje; bądź wrażliwy na drugiego człowieka, Twojego brata”.
„To była wtedy moja wina i mój błąd. Ale nie martw się, synku, Prymas Polski ma mnóstwo sposobów do uleczenia takich sytuacji!”.
Papież Paweł VI przedłużył Prymasowi urzędowanie, okazując tym samym nie tylko zaufanie do jego osoby, ale także i do sposobu kierowania Kościołem w Polsce. Milena Kindziuk, "Prymas Tysiąclecia"