Wszystko mamy w naszym Kościele - po co mam spotykać się z inaczej wierzącymi?
”W Boga i prawdę, Po prostu wierzę, Co raz mocniej, uparcie, Po prostu wierzę, Mówią, że tak łatwiej, Po prostu wierzę, Inaczej nie potrafię” – rapował ks. Jakub Bartczak.
Nasza wiara to inaczej decyzja woli, żeby wierzyć w prawdziwość tego, czego nie doświadczamy przez zmysły. Wierzyć, często wbrew ludzkiemu rozumieniu i ludzkiej mądrości.
Choć wszystko miało wyglądać inaczej, młodzi wierzą, że to Pan Bóg przygotował im ten czas.
Biją się kibice różnych drużyn? Głupie. A gdy inaczej wierzący jest wrogiem, to co?
Początkiem wiary jest poszukiwanie, stawianie pytań sobie, światu i Bogu często jeszcze nie nazwanemu. Jaką odpowiedź dają Bogu ludzie, którzy tworzą wspólnotę Kościoła Katolickiego?
Parę tygodni temu brałem udział we Mszy św. w tysięczny dzień po śmierci. Msza odbyła się na cmentarzu. W tym celu syn zmarłego wystawił tam namiot-kaplicę dla ponad stu ludzi.
Choć o wybuchu wojny mówiło się dużo i wszędzie, ludzie wierzyli, że Hitler nie odważy się zaatakować Polski, a jeśli to zrobi, to z pewnością nasza armia łatwo go pokona. Niestety stało się inaczej.
Czy choroba ma jakiś związek z wiarą i Panem Bogiem? Czy to tylko sprawa wirusów i lekarstw? A co wtedy, gdy jest nieuleczalna? Co, gdy ktoś rodzi się z chorobą i jest niepełnosprawny? Jaki sens ma takie cierpienie?