O filmie „Strefa interesów” powiedziano i napisano już wszystko, ale głosy podziwu dla jego twórców nie milkną.
Człowiek się czasami musi otrząsnąć, dostać po głowie obuchem, żeby się obudzić.
Nie przepadam za komiksami, ale kiedy w jednej z popularnych księgarń usłyszałem z ust młodego człowieka biorącego do ręki komiks: „Co za indoktrynacja!”, nie mogłem się oprzeć.