Święto Młodzieży. Do Światowych Dni Młodzieży pozostało mniej niż 4 miesiące. Spotkanie w Krakowie to cel, ale też wisienka na torcie. Ciasto zaś piecze się już teraz i teraz decyduje się, czy wyjdzie rarytas, czy zakalec.
DOM jest mi potrzebny, bo… „będę mogła odpocząć od swoich problemów i poznać ciekawych ludzi!”, „chcę się rozwijać, uczyć, poznawać, cieszyć, bawić, pomagać” – te marzenia zielonogórskiej młodzieży wkrótce się urzeczywistnią.
Uroczystość Wszystkich Świętych. Tereska z różami wiruje na parkiecie, na rynek wkracza Jerzy z mieczem, a państwo Martin wędrują przez Popowice. Mnóstwo lampek oświetla… grób? Nie! Relikwie i portrety solenizantów.
Do Światowych Dni Młodzieży pozostało mniej niż 4 miesiące. Spotkanie w Krakowie to cel, ale też wisienka na torcie. Ciasto zaś piecze się już teraz i teraz decyduje się, czy wyjdzie rarytas, czy zakalec.
– Tak patrzę na nich, czy aby nie są trochę… „stuknięci”? Jadą na dwutygodniowe rekolekcje, które nie są ani koloniami, ani leniwym wypoczynkiem. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę to, co ci ludzie robią w ciągu roku, wszystko staje się jasne – mówi ks. Kamil Kuchejda, który towarzyszył oazowiczom podczas rekolekcji w Radoczy.
Małe jest piękne. Ten slogan sprawdza się w kulturze. Tylko czasem małe trzeba odkurzyć, by ujawniło swoje piękno.
Udział w teatrze szkolnym pozwala młodemu człowiekowi poznawać siebie. Pomaga wyrabiać umiejętność wywoływania emocji i radzenia sobie z nimi, rozwija wiarę we własne możliwości. Pozwala odkryć inny świat niż domowy, podwórkowy czy typowo szkolny.
Grzegorz Dobija był jak desperat: – Nie miałem „zaliczonej” Drogi Krzyżowej ani Gorzkich Żali do bierzmowania. Nie miałem wyjścia – musiałem pojechać, żeby to jakoś ratować. Ale to, co mnie tam spotkało... Rewolucja.
Większość parafian przez całe życie pracowała na pobliskiej kopalni. Z górnictwem był (i jest) też związany ich obecny proboszcz. Dziś razem szukają pokładów tego, co w nich najwartościowsze, co prowadzi do celu - tego w górze: do Jezusa.