Drugie ze słów zapomnianych to obowiązek – czyli powinność. To nie to samo, co przymus. Bowiem siła zobowiązania przychodzi nie z zewnątrz, ale z człowieczego wnętrza. To znaczy z czego? Z rozumowego argumentu? Z uczuciowego poruszenia? Z osądu sumienia? Z lęku? Z entuzjazmu? Z szacunku – do kogoś bądź do czegoś?
Doświadczeniem pokoleń od tysięcy lat jest związek etyki i religii. Jest nawet regułą, że każda religia tworzy swój własny system etyczny.
Nad tymi cechami też warto się zastanowić z etycznego punktu widzenia. Bo delikatność w kontaktach międzyludzkich jest wprost niezbędna, zaś szorstkość bywa niepożądana, wręcz paraliżująca.
Dwa słowa tytułu zdają się być sednem moralności, czyli naszego postępowania, a zarazem etyki – systematycznego opisu norm tegoż postępowania.
Czy można coś określić jako absolutne dobro albo zło?
Czy może być coś ponad dobro? Oczywiście, może i w niejednym przypadku jest.
Etyka, jak wiele dziedzin życia, ma dwa oblicza.
Co to jest imperatyw? Z łaciny: nakaz, wiążąca zasada. Nie jest stanowiona przez człowieka, jak prawo, różnego rodzaju przepisy, nakazy czy zakazy. No i nie podlega dyskusji. Tak ma być i koniec.
A dlaczego nie miałoby być dużo radości wszędzie tam, gdzie mieszkają, żyją obok siebie i ze sobą na co dzień chrześcijanie?
Częstym przypadkiem rozmijania się z prawdą są tak zwane „niewinne kłamstewka”. Kłamstewkami zwane z powodu błahej treści, małej wagi jakiejś sprawy.