Bez Jezusa radości nie mają pełnego blasku. Bez Jezusa krzyże są tylko twardymi, sękatymi i bezsensownymi belkami.
Niestety nikt tu nie wróci. Tu? Nie tylko do mojej parafii, ale do całego obszaru podobnych naszej gminie i powiatowi starzejących się okolic.
Takich chwil oddechu, spokoju, nawet sielanki nam potrzeba.
Opisać nienawiść? To wydaje się łatwe. Wszak każdy z nas widział ją w sobie i każdy z nas doznał jej na sobie.
Najtrwalsze znamiona na tożsamości i sile Europy odcisnęli chrześcijanie – ci, którzy wyszli daleko poza świątynie.
Przykro, bardzo przykro, gdy Polacy nie potrafią uszanować siebie nawzajem. Tego szacunku brakuje na co dzień. Zwłaszcza jednak wtedy, gdy można się popisać przed tłumem patrzącym okiem telewizyjnej kamery.
Nie daj się uwieść żądzom i sile, by iść za zachciankami swego serca. Nie mów: Któż mi ma coś do rozkazywania? Albowiem Pan z całą pewnością wymierzy ci sprawiedliwość. Nie mów: Zgrzeszyłem i cóż mi się stało? Albowiem Pan jest cierpliwy (Syr 5,2–4).
Biskupią Kopę znam od czterdziestu z górą lat. Środę 30 kwietnia 2003 r. zapamiętałem szczególnie.
Pod koniec października w całej Polsce liczyliśmy uczestników Mszy oraz przystępujących do Komunii. Nie ma jeszcze wyników całości. Mam jednak swoje parafialne dane. Patrzę na dwie ostatnie rubryki – bieżącą i sprzed roku. Odsetek uczestniczących we Mszy spadł o ok. 8 proc.
O Bożym Ciele nic po księdzu w kościele – powiada stare porzekadło.