Nie byli królami, tylko magami. Wcale nie przybyli ze Wschodu. A tak naprawdę to w ogóle nie istnieli – takie hasła płyną z mediów głównego nurtu w dzień Objawienia Pańskiego.
– Śpiewaliśmy z jedną panią „Lulajże, Jezuniu”. Gdy skończyliśmy, kobieta ze łzami w oczach powiedziała, że były to najpiękniejsze chwile w jej życiu – wspomina Karolina Zabaryłło.
– Zachęcamy wszystkich do wzięcia udziału w tej inicjatywie. choć jest skierowana głównie do młodych, to namawiamy również dorosłych, bo przecież ktoś musi się za tych młodych modlić – uśmiecha się pani Dorota.
Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu władze miejskie oceniały, że wieżę miejskiej katedry może odwiedzić około 5 tys. osób. Tymczasem okazało się, że chętnych do wspięcia się na szczyt budynku było niemal pięć razy tyle.
Nowy Rok to zawsze dobra okazja do snucia planów, ale także do robienia podsumowań.
Grudzień ’70. Nigdy nie zapomnimy tego dnia. Milicyjna nyska zatrzymała się obok nas. Błagałyśmy z matką o pomoc. Z wnętrza dobiegł tylko przeraźliwy rechot zomowców. Bijący od nich odór alkoholu powalał. Drzwi zatrzasnęły się, auto odjechało – wspomina siostra Mariana Sawicza.
Kto inny wykrzyczałby w okna tym wszystkim obojętnym: "Cześć i chwała bohaterom!"?
– Nieważne były niewygody i trudy podróży, bo wiedzieliśmy, że wracamy do ojczyzny – mówi pan Piotr, uchodźca z Donbasu, i dyskretnie ociera łzę.
Jubileusz 65-lecia kapłaństwa. – Wtedy nie uświadamialiśmy sobie jego wspaniałej przeszłości, nie znaliśmy tych faktów. Ale podświadomie wiedzieliśmy, że jest to ktoś przez duże K – mówi Jarosław Nikielewski.