Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. (Dz 9,1)
Wszystkiemu winien Kant, można by żartobliwie podsumować, i nie, nie chodzi o mały palec u nogi, którego bolesne spotkanie z kantem szafy niejednego z nas już spotkało.
Jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi (ta myśl, czy sprawa), nie potraficie ich zniszczyć, i oby się nie okazało, że walczycie z Bogiem (Dz 5, 39).
Nie przepadam za komiksami, ale kiedy w jednej z popularnych księgarń usłyszałem z ust młodego człowieka biorącego do ręki komiks: „Co za indoktrynacja!”, nie mogłem się oprzeć.
Postawili ich w środku i pytali: Czyją mocą albo w czyim imieniu uczyniliście to? (Dz 4,7)
Miała na imię Miriam, siedziała w półmroku wejścia do bazyliki Bożego Grobu, trzymała w ręce różaniec. Siedziałem tam i ja.
„Spodobało się Panu zmiażdżyć go cierpieniem” (Iz 53, 10)
Nie ulega wątpliwości, że w Munkeby Mariakloster, półtora kilometra od XII-wiecznych ruin pierwszego klasztoru, Król nie śpi. Żyje i działa, choć niejako z ukrycia.
Człowiek się czasami musi otrząsnąć, dostać po głowie obuchem, żeby się obudzić.
„Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku” Jr 20, 10