Znowu mi coś mignęło. W internetach. Jak to tam czasem, a właściwie ciągle, bywa...
Naprawdę nie ma w nich nic złego. Przeciwnie. To się ogląda!
A właściwie ich dni. I to, co się potem w internetach wyprawia.
Kwestia smaku? Może można to i tak nazwać…
Choć raczej należałoby napisać Jedermann – ze względu na pruską/niemiecką przeszłość regionu.
Jeden z ciekawszych melodramatów ostatnich lat. Nie tylko z uwagi na „domieszkę” science-fiction.
Czyli jedna z nowszych form "pozyskiwania" znaczków pocztowych. Obcowania z nimi.
Kino wojenne – jak najbardziej. Batalistyczne? Nie do końca.
Pamiętają Państwo takie działy, na które, dawno dawno temu, natknąć można się było w prasie?
Niby zwykłe przewracanie kolejnych kartek, tymczasem…