– Tam byłam po prostu szczęśliwa – mówi o swoim pobycie w Peru Monika Michalska, jedna z wolontariuszek Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego.
Bezdomność. Dotyka nie tylko ludzi z marginesu. Wyjście z niej to coś więcej niż zdobycie własnego „M”.
Dni spędzone w drodze przed oblicze Czarnej Madonny pełne są modlitwy oraz oryginalnych sytuacji, które można potraktować pół-żartem i pół-serio…
Myślałam, że za chwilę wstanę, że pójdę i powiem, że czekam na Ciało Pana Jezusa. W tym momencie drzwi się otworzyły. Jezus do mnie przyszedł...
„Gdyby nas nawet setkami tysięcy topiono, wbijano na pale, obdzierano ze skóry, pieczono na wolnym ogniu, w całej sympatycznej Europie nikt palcem nie ruszy, nikt nie otrząśnie popiołu z cygara”…
Moja pielgrzymka do Częstochowy zaczęła się w kwietniu 2015 r. w Rzymie - wspomina.
Przed drzwiami świątyni zjawiają się, gdy jest jeszcze zamknięta. Przez cały dzień, ilekroć przechodzą obok Pierwszego Pracodawcy, przyklękają. Jego też proszą o pomoc, radę i... wejściówkę do nieba.
Zdejmują marynarki, krawaty, zakładają fartuchy i gotują obiad dla bezdomnych. Przyczyniają się w ten sposób do ograniczenia emisji egoizmu na świecie. Przy okazji uświęcają siebie.
Przez wszystkie majowe dni punktualnie o godz. 6 spotykają się na kościelnej wieży i rozpoczynają niezwykły koncert. Na trąbkach i saksofonach grają pieśni maryjne. Takich poranków chyba nie ma nigdzie na świecie.