I Forum mówiło o uwielbieniu, II o dokonywaniu w Bogu czynów pełnych mocy. III o tym, że jest czas najwyższy głosić Ewangelię. Jak? Zakładając firmę, formując młodzież, nagrywając płytę.
Razem z Marcinem Zielińskim, świeckim ewangelizatorem, koszalinianie prosili Boga o uzdrowienie. Nie tylko z dolegliwości duszy i ciała, ale również o uwolnienie od strachu.
Można należeć do jakiegoś ruchu albo być zwykłym parafianinem. Żeby zapisać się do tej szkoły, wystarczy chcieć na serio żyć Ewangelią.
Dom, jakiego jeszcze nie było. W środku miasta, przy ruchliwej ulicy stoi wielki czerwony budynek. Na razie jeszcze cichy, jakby wymarły, straszy powybijanymi szybami w oknach. – To będzie Dom Jezusa – mówi z przekonaniem ks. Radek. I razem z przyjaciółmi bierze się ostro do roboty.
Mieszkańcy Koszalina pod przewodnictwem biskupa diecezji przeszli ulicami miasta, rozważając stacje Drogi Krzyżowej.
Zabawa chrześcijańska to wcale nie spotkanie przy oazowych piosenkach z gitarą. Nie kończy się też bólem głowy, ale za to bólem nóg.
Żółty dom w Błotnicy nie różni się od innych stojących po sąsiedzku. Może tylko tym, że jego mieszkańcy postanowili oddać życie Bogu.
Ale tak było kiedyś. - Dawniej, jak dziecko dostało zegarek, albo złoty łańcuszek, to wystarczyło. Dzisiaj, gdy dostanie gorszy prezent niż koledzy w klasie, to jest tragedia - mówi Wojciechowski.
Ponad 150 członków Rodziny Przyjaciół Seminarium Koszalińskiego przyjechało do Koszalina, aby razem z klerykami i przełożonymi przeżywać 30. rocznicę powołania tej wspólnoty.