Pomoc utkana ze złotówek
Wszystko zaczęło się od Sarajewa. Widok oblężonego miasta nikomu nie mógł być obojętny. Wydawało się, że pomoc była obowiązkiem wszystkich Polaków. Sami wychodziliśmy z kryzysu, choć każdy pamiętał jeszcze o naszych kłopotach. Mieliśmy też nadzieję na rychłą poprawę sytuacji, a w związku z tym poczucie obowiązku dzielenia się z innymi. Nie było jednak łatwo organizować wszystkiego od początku - mówi Janina Ochojska.