- To zupełnie tak, jak u „Małego Księcia” - opowiada ks. Bogusław Suszyło, duszpasterz niepełnosprawnych. - Najpierw jest wzajemne oswajanie, obserwowanie, a potem prawdziwa przyjaźń.
W Powstaniu Warszawskim gotowa była umrzeć razem z chorymi. - Mnie uczono, że co zrobię bliźniemu, to robię Panu Bogu. I tym żyłam cały czas - mówiła s. Józefa Słupiańska. Zmarła 21 lutego.
Z dala od trójmiejskiego zgiełku, chociaż w jego bliskim sąsiedztwie, znajduje się miejsce, gdzie wypoczynek idzie w parze z rozwojem duchowym.
– Kilka osób zapewniało mnie, że dwa pierwsze dni będą dla mnie najtrudniejsze, a jednak okazało się, że to były najlepsze dni w moim życiu – mówi Basia.
– Jednostka zdziała niewiele, a z grupą można robić naprawdę niesamowite rzeczy – przekonuje ks. Jacek Jakubiec, prezes puławskiego Stowarzyszenia „Rodzina”.
– Można powiedzieć, że jedna bez drugiej nie mogłaby istnieć – mówi ks. prał. Ryszard Bugajski, proboszcz parafii św. Jacka i dyrektor Domu Rekolekcyjnego w Straszynie.
– Chcemy dowiedzieć się, jak słuchać tego, co mówi Bóg, jak rozumieć Jego słowo. I odpowiedzieć na pytanie, czy słowo Boże jest żywe dla każdego z nas – mówi Jacek Gawroński.
Nie noszą habitów i żyją w rodzinach, ale należą do zgromadzenia. Dziękując Bogu za przepracowane lata, odnawiali przyrzeczenia, które składali, wstępując do wspólnoty.
Jubileusz Braterstwa Chorych i Niepełnosprawnych w Nowym Targu. Strony kroniki są pełne zdjęć i wzruszających świadectw. Spotkanie jubileuszowe pokazało, że „dwudziestolatków” – mimo różnych niepowodzeń – rozpiera Boża energia