Zjechali z całego Pomorza, przywożąc ze sobą kolorowe stroje, unikatowy język i głęboką wiarę. To już tradycja, żeby tutaj świętować po kaszubsku.
- Nie ma Ormianina, który nie nosiłby w duszy tej rany - mówią członkowie ormiańskiej diaspory, którzy zgromadzili się na Świętej Górze Polanowskiej, przywołując pamięć o rzezi dokonanej 104 lata temu.
- Nie ma Ormianina, który nie nosiłby w duszy tej rany - mówią członkowie ormiańskiej diaspory, którzy zgromadzili się na Świętej Górze Polanowskiej, przywołując pamięć o rzezi dokonanej 109 lat temu.
W tym roku obowiązkowym elementem wyposażenia świętogórskiego pielgrzyma był płaszcz ortalionowy i dobry humor. W deszczu, jak w strugach łask, pątnicy z Koszalina i ze Szczecinka dotarli na Świętą Górę Polanowską.
Po wakacyjnej przerwie na Górę Polanowską wracają panowie, żeby rozmawiać o ważnych dla mężczyzn sprawach. Tematem wrześniowego spotkania będą pieniądze w życiu chrześcijanina.
Taką receptę na udane małżeństwo podrzucił blisko 250 słuchaczom na szczycie Góry Polanowskiej znany kaznodzieja ks. Piotr Pawlukiewicz.
Po raz pierwszy, ale jak zapowiadają z pewnością nie po raz ostatni, Kaszubi z całego Pomorza zjechali do franciszkańskiej pustelni na Świętej Górze Polanowskiej na swój odpust.
− Nie ma Ormianina, który nie nosiłby w duszy rany – mówią członkowie ormiańskiej diaspory, którzy zgromadzili się na Świętej Górze Polanowskiej, przywołując pamięć o rzezi dokonanej 104 lata temu.
Kilkuset leśników i przyjaciół lasu wspięło się na Świętą Górę Polanowską, by integrować się i świętować. Na głębszy sens świętowania niż suta biesiada wskazywał im wędrowny katecheta ks. Nikos Skuras.
Nabożeństwo ekumeniczne w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan odbyło się także na Świętej Górze Polanowskiej. W modlitwie wzięło udział ok. 50 osób.