Wiele posług, które wykonywały, mogli wypełniać ludzie świeccy, bo nie trzeba było do nich ślubów zakonnych. A jednak Kościół nie potrafi się bez nich obejść.
Czy człowiek jest rzeczywiście „do poprawki”? – to jedno z ważnych pytań, które stawia najnowszy spektakl w Lubuskim Teatrze.
Świat nam się rozpadł na dwa: ten przyjemny i ten pełen radości. Czy zawsze jednak muszą to być oddzielne albo nawet przeciwstawne sobie światy?
Fakt, że pracuję na uczelni państwowej, a więc świeckiej, i że mieszkam poza kontekstem parafialnym, sprawił, że przyzwyczaiłem się już do formuł „dzień dobry” i „proszę pana”. Nie widzę w tym nic lekceważącego czy obraźliwego.
Msza Święta niedzielna w wielkim kościele, gdzie jest tylko kilkoro wiernych, przygnębiłaby każdego księdza. To obraz, który stał się ostatnio powszechny nie tylko w naszej diecezji, ale w całej Polsce, w Europie, na świecie.
Sesja plenarna synodu diecezjalnego odbyła się 24 października w Paradyżu, zorganizowano jednocześnie pierwsze spotkanie w ramach zaproponowanej nam przez papieża Franciszka drogi synodalnej.
Instytut Filozoficzno-Teologiczny im. Edyty Stein w Zielonej Górze startuje z drugim sezonem „Teologii w mieście”.
Kiedy piszę ten felieton, przygotowuję się akurat do poprowadzenia spotkania autorskiego z prof. Małgorzatą Mikołajczak z Uniwersytetu Zielonogórskiego, która napisał książkę pt. „Ramiona Antajosa. Z teorii i historii regionalizmu literackiego w Polsce”.
Od kilku lat omija mnie święcenie pokarmów wielkanocnych w Wielką Sobotę, ale księża mówią, że w tym roku frekwencja na święconce była raczej przedpandemiczna.
WZielonej Górze 4 maja odbyła się promocja niezwykle ważnej książki pt. „Kościół w dobie antropocenu” pod redakcją o. dr. Stanisława Jaromiego OFM, który od lat zajmuje się chrześcijańską ekologią w tradycji franciszkańskiej, a może lepiej – Franciszkowej, zarówno w odniesieniu do św. Franciszka, jak i papieża Franciszka.