Cieszymy się dzisiaj z odzyskanej niepodległości. I słusznie. Warto jednak mieć też w pamięci wydarzenia, które tę niepodległość poprzedziły.
Pół wieku temu Kościół przyjął deklarację, która miała być fundamentem zgody pomiędzy wyznawcami różnych religii.
Dlaczego zamiast oglądać debaty wyborcze, zdrowiej było i piękniej obejrzeć transmisję konkursu chopinowskiego?
Obserwując synodalne przeciąganie liny trochę wpadam w panikę. I to nawet nie z powodu przedmiotów sporu.
Obawiam się, że problem Komunii dla rozwiedzionych to tylko sygnał istnienia dużo szerszego problemu.
Jeżeli ktoś zgubił los na loterii, to nie będzie rozpaczał, dopóki się nie zorientuje, że ten los gwarantował mu dziesięciomilionową wygraną.
A co dopiero innych przyjemności...
Jak dziś nie rzuci się mięsem, to nie zostanie się usłyszanym.
Papież jest najodpowiedniejszą osobą mogącą utrzeć nosa wielkiej Ameryce.
Kiedy chrześcijanin człowieka w potrzebie pyta o jego poglądy, religię czy wyznawane wartości, przestaje być autentyczny.