Jan bezbłędnie rozpoznaje Baranka. I oddaje Mu swoich uczniów.
Każda katastrofa powinna ludziom wierzącym przypominać pragnienie Boga, byśmy chcieli odzyskać wolność i właściwe ukierunkowanie.
Rozumiem, że można mieć różne słabości, dziś chętnie nazywane pasjami, tylko dlaczego robi się z nich cnoty w życiu zakonnym?
Na miłość można odpowiedzieć tylko miłością, a więc wolnym, osobistym aktem.
Trzeba w końcu wyjść do świata z misją głoszenia Chrystusa.
Trzeba, aby w centrum życia wszystkich wiernych pozostawał Chrystus, a nie „charyzmatyk”.
Powrót Chrystusa do nieba, na „prawicę Boga”, otwiera nowy etap Jego obecności pośród ludzi.
Ocalenie Kościoła zależy od modlitwy człowieka Bożego, którym może być każdy z nas.
Czyż grekokatolicy to nie są dziś ci, „którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili”?
W Kościele Maryja zajmuje miejsce najwyższe po Chrystusie, a zarazem nam najbliższe.