Jak nie być obojętnym na los prześladowanych chrześcijan? Parafianie z Rymanowa Zdroju znaleźli odpowiedź.
Syria, Stadion Abbasydów w Damaszku, 6 maja 2001 r. - za KAI
Pożywienie stało się najbardziej śmiercionośną bronią w konflikcie syryjskim. Wskazuje na to ks. Andrzej Halemba, odpowiadający w papieskim stowarzyszeniu Pomoc Kościołowi w Cierpieniu za Bliski Wschód.
Więcej niż połowa ofiar wojny w Syrii zmarła z powodu braku odpowiednich lekarstw i pożywienia. Obie strony konfliktu wykorzystują głód jako śmiercionośną broń.
Nie ma co liczyć na poparcie wielkich tego świata. Trzeba zawsze samemu być człowiekiem i chrześcijaninem.
Co najmniej 300 chrześcijan zostało zmuszonych do opuszczenia rejonu al-Malikiyah w Syrii.
Inicjatywę wspierają mazowieckie samorządy, instytucje i parafie. Pomoc zaoferowali harcerze, a nawet panie z kół gospodyń wiejskich. Chodzi o zebranie 1 mln zł na budowę szkoły w Syrii.
Ali dostał w nogę. Kiedy doczołgał się do granicy z Libanem, tonął we krwi. Gdyby zgłosił się do szpitala w Syrii, torturowaliby go. To, co przeżywają syryjscy uciekinierzy, można nazwać piekłem na ziemi.
– Chrześcijanie w Syrii muszą wybierać między dwoma gorzkimi kielichami: umrzeć lub odejść – powiedział Samir Nassar, maronicki arcybiskup Damaszku. – Nasi katolicy po zakończonej Eucharystii żegnają się przed kościołem ze łzami w oczach, bo nie wiedzą, czy kiedykolwiek będzie im dane zobaczyć się po raz kolejny
W rocznicę trzęsienia ziemi, jakie dotknęło Syrię, Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie upomina się o cierpiących mieszkańców kraju. „Ci ludzie nie są winni dramatu, z jakim przyszło im się mierzyć” – mówi ks. prof. Waldemar Cisło.