Życie rodzinne. – Mamo, tato, idę do seminarium, wstępuję do zakonu! – taka deklaracja wiele zmienia nie tylko w życiu osoby, która słyszy Boże wezwanie. Powołanie w jakimś sensie dotyka całej jej rodziny.
Młody, wysportowany, z fajką w zębach, oparty o czekan, tak jakby przystanął na chwilę, wracając z górskiej wycieczki.
Święta na misjach. Dzielą nas od nich tysiące kilometrów, odmienność obrzędów i kilkudziesięciostopniowa różnica temperatur. Łączy zaś nas ten sam polski opłatek i betlejemski żłóbek.
– Mamo, tato, idę do seminarium, wstępuję do zakonu! – taka deklaracja wiele zmienia nie tylko w życiu osoby, która słyszy Boże wezwanie. Powołanie w jakimś sensie dotyka całej jej rodziny.
Kiedy ma się taki zespół w szkole trudno, żeby wigilijne spotkanie nie odbywało się w atmosferze łowickości.
Dzielą nas od nich tysiące kilometrów, odmienność obrzędów i kilkudziesięciostopniowa różnica temperatur. Łączy zaś nas ten sam polski opłatek i betlejemski żłóbek.
Radosne kolędowanie opanowało stolicę diecezji. W tym roku uczestnicy orszaku kolędowali na ulicach i pod dachem, bo w Orlen Arenie.
Dziesięciu członków mają nowe diecezjalne władze ministranckie. Pod ich okiem przygotowują się nowi członkowie służby ołtarza oraz pomagają w uświetnieniu uroczystych asyst liturgicznych.
To było całkiem sporo darów. Charytatywnie swój występ ofiarowali muzycy zespołu "Gang Marcela". Był symboliczny czek od czytelników Gościa Niedzielnego. Swoje datki dołożyła publiczność. Gośćmi specjalnymi byli strażacy z Istebnej oraz... tabernakulum, które uratowali z pożaru.
– Te słowa zawsze jakoś krążyły mi po głowie, gdy szłam górskim szlakiem – wspominała wiele lat temu. Później, wraz z mężem Stefanem, postanowiła umieścić je w ołtarzu górskiej kaplicy na Groniu Jana Pawła II.