Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego | Od najstarszego do najnowszego »
Wyszukiwanie obejmuje wszystkie serwisy
wybierz serwis, który chcesz przeszukać »
Kiedy woda opadła po pierwszej fali wydawało się, że najgorsze już minęło. Zaczęły się wielkie porządki i wtedy przyszedł 6 czerwca i druga fala powodzi, która była jeszcze większa niż pierwsza.
Mija 10 lat od wielkiej powodzi, która dotknęła lewobrzeżne okolice Płocka.
Kiedy 21 maja pękł wał w Zastowie, gmina Wilków została zalana w 70 procentach. Na zalane tereny mogło się dostać tylko wojsko, straż pożarna i mieszkańcy. To oni robili zdjęcia dokumentujące powódź.
Ludzie wciąż pamiętają wielką wodę, która zabrała wszystko. Paradoksalnie jednak to, co się wydarzyło, wyszło gminie na dobre, choć mieszkańcy mówią, że nad Wisłą nigdy nie można spać spokojnie.
Dziś mija dekada od powodzi jaka dotknęła Sandomierz i okoliczne miejscowości. Woda, która przerwała wały przeciwpowodziowe, zalała kilka tysięcy gospodarstw.
21 maja 2010 roku. Piątek, godzina 16.30. Pęka wał w Zastowie. Wisła wdziera się na teren gminy, zalewając go niemal w całości. Rozlewisko ma obszar 15 kilometrów. Ludzie nie wierzą własnym oczom.
Krakowski Sąd Okręgowy uznał odpowiedzialność odszkodowawczą Skarbu Państwa za straty powodzian w 2010 roku.
Siedem lat temu przyszła wielka woda na Wiśle, która zalała kilka tysięcy gospodarstw w okolicach Sandomierza.
- Już było dobrze widno, gdy zobaczyliśmy jak woda przelewa się przez wał. Pobiegłem do domu, zabrałem żonę i dzieci do samochodu. Nic nie zabraliśmy ze sobą. Wywiozłem ich do znajomych. Wracając po kwadransie nie mogłem już dojechać do domu. Woda była wszędzie – wspomina pan Krzysztof z prawobrzeżnego sandomierskiego Koćmierzowa.
Nadwiślańska gmina Wilków stała się jedną z najbardziej znanych w Polsce po powodzi jaka ją dotknęła w 2010 roku. Woda zniszczyła nie tylko domy i infrastrukturę, ale i sady oraz uprawy chmielu, z których gmina słynie. Po 5 latach uprawy udało się odtworzyć, tylko z plonami nie ma co zrobić.