Prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej złożył kondolencję rodzinom pięciu ofiar tąpnięcia na "Zofiówce".
Pięć ofiar i dwóch cudem ocalonych górników – to bilans tragicznego tąpnięcia na „Zofiówce” w Jastrzębiu.
Są poobijani, ale bez poważnych obrażeń. Ratownicy starają się dotrzeć do pozostałych pięciu, którzy nie wyjechali po tąpnięciu w "Zofiówce" w Jastrzębiu.
Do wstrząsu 900 m pod ziemią doszło 5 maja w kopalni „Zofiówka” w Jastrzębiu-Zdroju. Wstrząs miał siłę ok. 4,5 st. w skali Richtera i nie był bezpośrednio wywołany prowadzonymi w tym miejscu robotami.
Po natknięciu się na podwodne zalewisko prowadzący akcję ratunkową w kopalni Zofiówka poprosili o pomoc ratowników górniczych z KGHM.
Komisja, która przyjrzy się okolicznościom wypadku zbiorowego w kopalni "Borynia-Zofiówka-Jastrzębie", rozpoczęła działalność.
W nocy z wtorku na środę ratownicy odnaleźli ostatniego uwięzionego 900 metrów pod ziemią górnika.
- W wyniku tąpnięcia w Zofiówce na wieczną szychtę odeszło pięciu górników; podjąłem dziś decyzję o przyznaniu rent specjalnych dla rodzin zmarłych górników - poinformował w środę na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.
Pięciu górników wciąż pozostaje pod ziemią po tąpnięciu w jastrzębskiej "Zofiówce". Jednego z dwóch uratowanych odwiedził w szpitalu premier Mateusz Morawiecki.
– W momencie zrobiło się całkiem czarno. Czołgali się, dopóki nie skończył się im tlen w aparatach ucieczkowych. Potem już tylko robili dziury w lutniociągu i czekali – mówił „Gościowi” bliski jednego z górników uratowanych po tąpnięciu na „Zofiówce”.