Środa, godz. 10 rano, sms od Bartosza Bajkowskiego: „Dzieci zostały zabrane ze szkoły”.
Po traumie, jaką rodzinie zafundowało państwo, prokuratura umorzyła sprawę. Ale to nie koniec koszmaru.
Sejmowe komisje przerwały posiedzenie nt. sytuacji rodziny Bajkowskich, której dzieci umieszczono w domu dziecka. Odroczono je do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy przez sąd. Wcześniej RPD Marek Michalak przekonywał, że wgląd w sytuację rodziny był konieczny.
Mimo że Sąd Apelacyjny w Krakowie przyjął dziś apelację złożoną przez Karolinę i Bartosza Bajkowskich, zdecydował, że troje ich dzieci pozostanie w domu dziecka.
Pięć tysięcy petycji, głośna manifestacja, osobista interwencja ministra sprawiedliwości i rzecznika praw dziecka oraz jednoznaczne komentarze: „Rodzic zawsze winny!”, „Urzędnicy, łapy precz od naszych dzieci!”. O co tu chodzi?
Sąd Apelacyjny w Krakowie przyjął apelację złożoną przez Karolinę i Bartosza Bajkowskich, zdecydował jednak, że troje ich dzieci nie wróci do domu.
Krakowska prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie fizycznego i psychicznego znęcania się nad trzema małoletnimi synami przez małżeństwo Bajkowskich. Prokuratorzy orzekli, że nie było czynów zabronionych oraz naruszenia nietykalności cielesnej dzieci.
Sąd zdecydował, że na czas postępowania trójka dzieci powróci do domu.
Orzeczenie krakowskiego sądu w sprawie rodziny Bajkowskich trudno nazwać złym, choć w pełni dobre też nie jest. Sprzeciw budzi natomiast jego uzasadnienie.
Kilkaset osób manifestowało 17 marca w Krakowie w obrony jedności rodziny. Powodem była głośna sprawa odebrania dzieci krakowskiej rodzinie Bajkowskich.