- W sklepie komputerowym było nas kilkoro - opowiada Jerzy Klistała. - Wśród nas - starszy mężczyzna. My, pozostali klienci, byliśmy pod kolosalnym wrażeniem jego wiedzy informatycznej! Spojrzałem na jego przedramię - miał wytatuowany numer obozowy. Z KL Auschwitz.
– Kiedy zobaczyłem pamiątki po Marianie Główce ze Straconki, oniemiałem – mówi Jerzy Klistała. – Wiedziałem, że ten skarb trzeba ocalić. Skarbów, które mi powierzono, starczyło na prawie 500 stron książki...