Walka trwała do ostatniej chwili, a Braunowi pomogły... skandale - twierdzi jego sztabowiec Rafał Mossakowski.
Według zwolenniczek kandydującego na prezydenta reżysera sam Bóg kazał mu uratować Polskę. Jesteśmy bowiem narodem wybranym.
2 sierpnia przed aresztem śledczym przy ul. Świebodzkiej we Wrocławiu miał miejsce protest w związku z zatrzymaniem Grzegorza Brauna. Znany reżyser filmów dokumentalnych od 29 lipca odbywa karę 7 dni aresztu.
Grzegorz Braun został prawomocnie uniewinniony przez warszawski sąd z zarzutu naruszenia "miru domowego" w związku z jego udziałem w okupacji siedziby Państwowej Komisji Wyborczej po wyborach samorządowych w listopadzie 2014 r.
Grzegorz Braun nie nawoływał do zbrodni - uznała stołeczna prokuratura i umorzyła śledztwo w sprawie jego słów o "wyprawieniu na tamten świat" dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i TVN. Według prokuratury te słowa wyrwano z szerszego kontekstu.
Grzegorz Braun nie jest faszystą, ale jest faszystą – dowiadujemy się z gazety.
Komitet Wyborczy twierdzi jedno, "Gazeta Wyborcza" drugie, organizatorzy spotkania z Grzegorzem Braunem trzecie. A zebrało się Kurii Wrocławskiej i Papieskiemu Wydziałowi Teologicznemu.
„Gazeta Wyborcza” - zmuszona wyrokiem sądu - przeprosiła w dzisiejszym numerze Grzegorza Brauna za podanie nieprawdziwych informacji jakoby promował on faszyzm. Ale obok napisał: „Podtrzymujemy, że Grzegorz Braun głosi poglądy faszystowskie”.
"Przepraszam całą społeczność Żydów w Polsce" - napisał kard. Grzegorz Ryś w reakcji na incydent w Sejmie, gdzie poseł Grzegorz Braun zgasił świece chanukowe.
Kandydat na prezydenta wygrał proces w trybie wyborczym. Dziennikarze "Gazety" nazwali go faszystą i włożyli w jego usta słowa, których nigdy nie wypowiedział.