W nocy z 15 na 16 lutego 1941 roku w okupowanej Polsce, w Dębowcu na Śląsku Cieszyńskim, wylądowali pierwsi cichociemni.
Od odwagi po operatywność, od doświadczenia życiowego po znajomość języków obcych – wymagania wobec przyszłych cichociemnych były ogromne. Do okupowanego kraju wracali najkrótszą drogą, niektórzy nigdy nie wrócili, walcząc z wrogiem tam, gdzie rzucił ich los i rozkazy. Jak porucznik Jerzy Waletko, który wylądował w Grecji.
Ratowali rannego, wspinali się po linach i rzucali granatami.
W trakcie wojny potrafiła zmobilizować rodaków w Londynie, a w okupowanej Polsce zwymyślać niemieckich wojskowych, gdy ci nie ustąpili jej miejsca w tramwaju. A co łączyło gen. Elżbietę Zawacką z Tarnowskimi Górami?
Gen. Bałuk był jednym z ostatnich cichociemnych, uczestniczył w powstaniu warszawskim. Pełnił funkcję kanclerza kapituły Orderu Wojennego Virtuti Mili. Spoczął w wojskowej części warszawskich Powązek.
Upamiętnienie Kurierów Rządu RP na uchodźstwie: uroczystość odsłonięcia pomnika „Cichociemnych” odbyła się 19 maja na Cmentarzu Bródnowskim. zdjęcia: Tomasz Gołąb /Foto Gość
W Galerii Wielkich Polaków w Parku im. dr. H. Jordana odsłonięte zostało popiersie gen. Elżbiety Zawackiej, ps. "Zo".
Kapitan Aleksander Tarnawski „Upłaz”, ostatni żyjący cichociemny, otrzymał 17 października złotą odznakę honorową za zasługi dla województwa śląskiego.
Pierwsi z nich wylądowali 80 lat temu. Łącznie było ich 316. Zrzuty dokonywały się także na ziemi opoczyńskiej.
Cichociemni, Związek Walki Zbrojnej, Armia Krajowa, Kedyw, Polska Walcząca… Dziś to nazwy ledwo kojarzone z lekcji historii, a w rzeczywistości kryją one życie ludzi, dzięki którym mogę pisać ten artykuł…