Pochodzi z Mieroszowa i choć jest to parafia diecezjalna, a nie zakonna, zawsze chciał zostać zakonnikiem.
Powołanie. Wszedł do tynieckiego kościoła i wtedy coś w nim pękło, albo lepiej: coś się w nim otworzyło. Zabłysło światło – jego źródło znalazł w Wielkopolsce.
Wszedł do tynieckiego kościoła i wtedy coś w nim pękło, albo lepiej: coś się w nim otworzyło. Zabłysło światło – jego źródło znalazł w Wielkopolsce.
Po tym jak wspólnota w Lubiniu nie zdecydowała się przyjąć w swoje szeregi ks. Tomaszczuka, ten postanowił spróbować w innej, którą zdążył już poznać.
W sobotę 1 czerwca znów przekroczył mury opactwa, tym razem na Słowacji.
Mnisi rozpoczynają posługę we Lwowie. Czterech braci - dwóch z Tyńca i dwóch z Lubinia - będzie posługiwać w nowym kościele pw. św. Benedykta i tworzyć kapelanię dla sióstr benedyktynek, które założyły we Lwowie klasztor św. Józefa.
Po okresie próbnym benedyktyni na Słowacji zdecydowali, że o. Cyprian może na dłużej zostać w ich wspólnocie.
- Nie, nie, nie! - to nie miedziowy Lubin, ale taka mała wioska między Gostyniem a Śremem, w Wielkopolsce, 20 km od Leszna - to tam! - wyjaśniam cierpliwie.
6 maja w Lubiniu ks. Roman Tomaszczuk przyjął benedyktyńskie obłóczyny, na których otrzymał habit i nowe imię.
Ks. Roman Tomaszczuk w przerwie między postulatem a nowicjatem odwiedził Świdnicę i opowiedział o swoich odkryciach w benedyktyńskim Lubiniu.