Mało kto wie, że królewskiego karpia, jeden z najcenniejszych gatunków ryb słodkowodnych, wyhodował prof. Franciszek Staff, młodszy brat poety Leopolda.
Przeznaczony na świąteczny stół karp przy zabijaniu nie czuje bólu, bo ryby nie są w stanie uświadamiać sobie takich doznań - wskazują biolodzy. Podkreślają jednak, że pod żadnym pozorem ryb nie należy męczyć, a ich zabicie najlepiej pozostawić profesjonalistom.
Występy klaunów, tancerzy i sportowców, atelier historyczne, potańcówka w rytmie disco polo, giełdy, aukcje i stoiska z pysznościami - 14 lipca na boisku "katolika" nie można się było nudzić.
Wbrew powszechnemu przekonaniu karp stał się obowiązkową wigilijną potrawą dopiero kilkadziesiąt lat temu. Choć obecny na świątecznym stole jest już od kilku wieków.
Polskich karpi w tym roku będzie o 5-10 proc. mniej niż w zeszłym roku z powodu drogich pasz i trudności z pozyskaniem narybku - powiedział PAP dr Jan Żelazny z Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. Produkcja może wynieść 15-16 tys. ton.
Karpie ze stawów w klasztornym ogrodzie, upieczone przez siostry i ręcznie ozdabiane pierniczki, miody, świąteczne ciasta i przetwory można kupić u sióstr benedyktynek w Staniątkach, a przy okazji - wesprzeć 800-letnie opactwo.
Blisko pół tysiąca karpi rozda placówkom wspierającym osoby ubogie i chore proboszcz parafii w Skrzynnie k. Przysuchy (Mazowieckie). Ks. Henryk Kołodziejczyk od lat w parafialnych stawach hoduje ryby, które przed Bożym Narodzeniem trafiają na stoły potrzebujących.
Znany z telewizji filmik, w którym tradycyjna polska rodzina spożywa karpia podczas wieczerzy wigilijnej, to nie reklama jakiejś nowej firmy, ale wspólna akcja hodowców pragnących uczynić z karpia polską markę.
Blisko pół tysiąca karpi przekaże najuboższym proboszcz parafii w Skrzynnie k. Przysuchy (Mazowieckie). Ks. Henryk Kołodziejczyk od lat podkreśla, że obdarowywanie rybami, jest jak dzielenie się chlebem i sercem.
Karpie ze stawów w klasztornym ogrodzie w najstarszym opactwie benedyktynek w Polsce słynne są już w całym kraju.